Rozdział trzeci, część pierwsza.
12.06.2015 rok, piątek, godzina 19.49
Powietrze było wilgotne. To przecież Londyn - pomyślał. Marik wyjął swoją torbę z bagażnika i rzucił okiem na Suzanne.
-Kurwa.--wyszeptał.
-Co?--Pietro usłyszał jego głos.
-Ona musi taka być?
-Jaka?
-No taka... Taka inna, wyjątkowa.
-Ojejaaa! Znowu ona?
-Jeżeli coś ci nie pasuje to możesz spierdalać.--krzyknął Marik. Suzanne obejrzała się na niego i uśmiechnęła do siebie, po czym wróciła do rozmowy z Camillem.
-Leci na ciebie!--zaśmiała się Evelyn.
-Też tak uważam...--dodała Alex.
-Wcale nie! To tylko kolega!
-Na każdego mówisz 'kolega'. Do końca życia chcesz być we friendzone z każdym chłopakiem z naszej szkoły i z połową chłopaków z Warrington?
-Hahahaha, wiesz, że jestem uprzedzona co do związków, a krótkim, nic nie znaczącym flirtom nie mówię nie... Ale nie z Camillem.
-Jak chcesz. Twoja sprawa. On aż tak zły nie jest.--Alex zakończyła dyskusję. Camill to ciemnooki brunet, który jak na swój wiek wygląda dość poważnie. Suzanne stwierdziła, że jest miły, ale podczas jazdy, gdy się do niej dosiadł w autokarze, to nie mieli tematów do rozmowy. To nie chłopak dla niej.
Dziewczyny zeszły na kolację. Mila podeszła do bufetu.
-Kochanie, jak tam u ciebie?--spytała Suzie.
-Hmmm... Od kiedy zaczęłaś interesować się moim życiem?
-Może odkąd zabrałaś mi Colina...
-Colin nic dla mnie nie znaczył.--skwitowała Suzanne i odwróciła się.
-Ale ty znaczyłaś dla niego dużo!--krzyknęła za nią Mila. Jako jedyna z ich zespołu nie toleruje Suzanne. Wróć. To, że ona jej nie toleruje to za mało powiedziane. Ona jej nienawidzi. Ma do niej zupełne obrzydzenie. Nie to co jej ukochany, który szalał za Suzie. Suzanne usiadła do stolika.
-Widziałyśmy, że miałaś spotkanie z Milą.
-A i owszem. Bardzo miło nam się rozmawiało. Ona jest jeszcze gorsza, niż myślałam.--jęknęła, a przed oczami przeszedł on. Mięśnie i na oko 185 cm wzrostu. Ciemne blond włosy i wzrok tak lodowaty, że może zamrozić najgorętsze serce. A za nim szedł Damien. Siedemnastolatek zmarszczył czoło i spojrzał się na Suzanne.
-Cześć, Tancerzu. Czyżbyś już się za nami stęsknił?--zagadała.
-Suzanne, John tam przez ciebie pije i płacze, a ty już podrywasz każdego napotakanego chłopaka.
-Damien... Daruj sobie komentarze o Johnnym.
-Oczywiście, wasza wysokość.--ukłonił się i wraz z talerzem pełnym jedzenia, odszedł do stolika na końcu sali. Jeszcze raz rzuciła okiem na niego. Ale już siedział w cieniu kolegów. Zawsze cichy. Obserwator, który nie daje znać o swoim istnieniu. Tajemniczy przystojniak o jasnym spojrzeniu. Każde zawody, na których się spotykają on się na nią patrzy. Patrzy i uśmiecha. Nic więcej. Dopiero dziś, dostrzegła jakie ma cudowne oczy. Zawsze zwracała uwagę na jego onieśmielający uśmiech i rząd białych zębów, a dziś coś się zmieniło. Napotkała z nim kontakt wzrokowy, który kosztował ją wiele godzin myślenia.
13.06.2015 rok, sobota, godzina 02.37
Nagle zadzwonił telefon. Suzie po wcześniejszym sprawdzeniu, kto dzwoni odebrała.
-Wybacz mi!--jeszcze nie zdążyła nic powiedzieć, a on już błaga ją o przebaczenie. No nieźle.
-Kto dzwoni?--zapytała Alex.
-John. Jest chyba najebany...-odpowiedziała.
-Proszę! Wybaczysz mi? Zmienie się! Bez ciebie moje życie nie ma sensu, Suzanne.--płakał do słuchawki, a dziewczyna mając go już dość, rozłączyła się. Po raz kolejny zadzwonił.
-Wybaczysz mi?
-Uspokuj się!--wydarła się do telefonu.-Gdzie ty teraz jesteś?!
-Z kolegą. Śpie z nim.
-Dobra... Nie wnikam.
-Nie, to nie tak jak myślisz... Ja kocham tylko ciebie. Rozumiesz? Kocham tylko i wyłącznie ciebie!
-Porozmawiamy, jak wytrzeźwiejesz. Miłej nocy z KOLEGĄ.--rozłączyła się.-Jeżeli jeszcze raz ten pajac do mnie zadzwoni to chyba wyskocze przez okno!
-W takim razie skacz.--Alex trzymającą jej telefon zobaczyła na wyświetlaczu iPhona kontakt John'a. Odebrała.-Masz coś jeszcze do powiedzenia?
-Tak! Kocham cię...--znowu to samo. Ten chłopak musi się leczyć. Miłość i alkoholizm to dwie najgorsze choroby. John nawet nie wiedział, że rozmawia z kimś innym. Był przekonany, że łka do Suzie. Ale nie.-Przepraszam... Zmienie się!--powtarza się. Czy nie umie wymyślić czegoś bardziej oryginalnego?
-Ciągnij druta, fiucie.--Alex była wytrącona z równowagi i wprost krzyknęła. Dziewczyny mimo, że siedziały na łóżku to praktycznie z niego spadły. Alexandra zawsze miała cięty język, ale to było już zupełnie genialne i uzupełniło kolejny nudny dzień z życia panny Suzanne Gravile.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz