sobota, 6 czerwca 2015

Spokojnie

"Dopóki mogę..."

Wpis I

-Panienko, podać obiad?
-Oh, nie. Mary, daruj sobie... Nie musisz mi usługiwać. Przez te lata sobie radziłam, to i teraz dam radę.
-Ależ, panienko, to mój obowiązek.
-Mary! Rozkazuję ci przestać! Wyjdź!--krzyknęłam. Nie chciałam, ale musiałam.

Cztery miesiące. Minęły już prawie cztery miesiące odkąd wrócił Calvin. Odkąd wróciłam prawdziwa ja. Nie chcę, aby kiedykolwiek odchodził. Chcę mieć go przy sobie już na zawsze.

W sosnowe drzwi zapukała Mary.
-Przyszedł do panienki list.--pokojówka wręczyła mi kopertę i czekała na rozkaz.
-Odejdź.--wydusiłam wreszcie. Usiadłam na drogim krześle i rozłożyłam papier. Charakter pisma rozpoznałam od pierwszego spojrzenia na kartkę.

Paryż, 10 luty, 2016 rok.

Droga Lady Gabriello.

   Panienko, ten świat oszalał. Nie jestem pewnien co mam o tym sądzić. Zniknęłaś z naszego życia. Zostawiłaś nas w Akademii. My tak dłużej nie możemy. Apelujemy o to, aby księżniczka wróciła do nas. Potrzebujemy pomocy.

Z poważaniem,
Tristan, 
Twój wierny przyjaciel.

Od razu sięgnęłam po czystą kartkę i zaczęłam pisać.

Melanimia*, Olija, 11 luty, 2016 rok.

Drogi Tristanie.

   Strasznie się za wami stęskniłam. Pragnę tego, aby jak naszybciej wrócić do Anglii. 
   Tris, wydarzenie nadania mi korony, nie daje Ci powodu, do tego, aby mnie tytułować. Proszę o zachowanie się w sposób przyzwoity, jednakże nie aż tak bardzo. Przechodząc do normalniejszych spraw to bardzo, ale to bardzo się za Tobą stęskniłam. Czeka mnie jeszcze główna ceremonia dekoracyjna i wracam do was. Wracam do domu. 
   Pozdrów tam wszystkich i wyczekuj mojego powrotu.

Pozdrawiam, 
Gabi.
PS. Pomogę wam w każdej sytuacji. Trzymajcie się.

Wielka sala stoi przede mną otworem. Dostojnicy wypęłniający ją kłaniają się przed wchodzącą do sali moją matką - ich królową. Mama kroczy w długiej, granatowej sukni przez środek i zmierza na tron. U jej boku jest tata. Promienieje szczęściem. Jest taki wesoły, pogodny i pełen życia. Zazdroszcze mu tego. Moja kolej. Na dzisiejszy dzień wybrałam czarną suknie sięgającą do kostek. Włosy mam upięte w koka. Czarnym obcasem moich szpilek tupie o mozaikową posadzkę pałacu. Stresuję się.
-Ella! To znaczy, wasza wysokość!
-Cal!--wydarłam się.
-Cicho bądź! 
-Calvinie Tuckerze, nie nazywaj mnie tak! I zapamiętaj sobie, jeszcze raz się spóźnisz to nie Matt, a ja złamę ci nos.
-Kochanie, nie tak ostro. Chociaż dzisiaj, w dzień, w którym stanę się twym poddanym nie rozmawiajmy o Matthiasie. Chodź już!--podał mi ramię i skierowaliśmy się na salę. Ostatni raz przeczesał palcami grzywkę i wyszeptał:
-Księżniczko, głowa do góry.
-Dobrze, specjalisto.--odpowiedziałam, ale nie wiem czy mnie usłyszał, ponieważ na sali rozbrzmiewał już hymn Olieji.
-Panie i panowie! Oto Lady Gabriella Katherina Arabella Isabella Elizabeth Celine Mesteich - Sheride, księżniczka Olieji, córka królowej Katheriny! Kłaniajcie się!--głos speaker'a dołował mnie jeszcze bardziej. Powoli zbliżałam się do tronu matki i ojca. Spokojnie. Tylko spokojnie, Gabriello. Jesteś tu nowa, ale wielka. Spokojnie.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz