sobota, 21 lutego 2015

Inne oblicze

Wpis II

-Nie mogę uwierzyć, że on tak bardzo się zmienił.--Julka kierowała się w stronę boiska.
-Wszyscy się zmieniliśmy.
-Może i wszyscy, ale...
-Ale?
-On najbardziej!--nie wytrzymała. Wykopała wysoko piłkę i pozbywając się emocji powiedziała.-Słuchaj, bo widzisz, uznałam, że musisz wiedzieć.--jej lekki francuzki akcent przedzierał się przez zachrypnięty głos po kłótni.
-Mów.--podparłam ją na duchu, biegnąc po piłkę.
-Poznałaś już się z Oskarem, prawda?
-Tak. Jest bardzo fajny...
-Nie! Czegoś o nim nie wiesz.
-To mi to uświadom.
-Jak wiesz nigdy nie poznałam babci, umarła dwa lata przed moimi narodzinami. Dziadek wtedy... Poznał matkę Oskara. Boże.. Oskar to mój wujo!--nie wytrzymała dłużej.
-Rozumiem.
-Dziadek był dość młody, miał zaledwie 36 lat ja urodził się Oskar, jego syn, a rok później ja.--przytuliłam Julię.
-Ale to źle?
-Sama nie wiem. Uznałam, że musisz to wiedzieć. On nie jest takim za jakiego się podaje.
-Poradzę sobie z nim.
-Wiem, ale obawiam się, że ja sobie nie poradzę w jego towarzystwie.--grałyśmy dalej, była brzydka pogoda. Letnie powietrze zalatywało burzą. Nie dawno wróciłyśmy z wakacji. Julia w tym czasie odwiedziła rodziców. Jej dziadek odziedziczył wielki spadek. Gdy miał 18 lat urodziła się matka mojej przyjaciółki, 19 lat później przyszła na świat Julia. Jej rodzice choć młodzi już wtedy mieli wielki spadek. Dziewczynie to przeszkadzało. Szybko trafiła do Akademi, by nie przeszkadzać wciąż zajętym rodzicom. Zadziwiła mnie wieść o tym, że chłopak, który wpadł mi w oko jest jej wujem. Idiotyczne, ale takie rzeczy się zdarzają.
-Gabriella!
-Co?!
-Wchodź do środka!--usłyszałam głos Oskara.-Nadchodzi ulewa!
-A gdzie Julia?
-Biegnie, chodź!--chwycił mnie za nadgarstek. Od budynku dzielił nas jakiś kilometr. Miał na sobie białą podkoszulke na ramiączka. Cała była mokra. Przyklejona do ciała podkreślała jego mięśnie. W koszuli, którą miał na sobie wcześniej, nie zauważyłam umięśnionych ramion. Prezentował się świetnie. Do drzwi frontowych pozostało zaledwie 50 metrów. Przyśpieszył, ciągnąc mnie jednocześnie za rękę. Biegłam coraz szybciej, wpadając do środka usłyszałam ryk burzy. Pożegnałam się z chłopakiem i poszłam się przebrać, nie chciałam, aby widział mnie w takim stanie. Wleciałam do pokoju. Przyjaciółek nie było. Zdjęłam z siebie ubrania i zmieniłam mokrą bieliznę. Stałam przed szafą wybierając ubrania. Kolejny grzmot zataił pukanie do drzwi. Oskar szarpną za klamkę.
-Spokojnie nie patrzę.--prawda była inna czułam na nim swój wzrok. Pochłaniał mnie w całej okazałości.
-Ehem..--nutka powątpienia w moim głosie okazała się dla niego zgubieniem. Ubrałam się w czarne getry i białą bluzkę z nadrukiem.
-Wyglądałaś oszałamiająco, jak miss mokrego podkoszulka.
-Taa.. Myślałam, że jesteś inny.
-Mówiłem przecież, że to tylko przykrywka.
-Teraz już wiem, wujku.
-Powiedziała Ci?
-Na całe szczęście.
-Głupio się złożyło, ale spoko. Mi to nie przeszkadza.
-Mi zresztą też. Chyba czas na kolacje.--nasza rozmowa była strasznie sztywna. Nienawidziłam go juz za to jak bardzo mi się podoba. Czy tylko podoba? Chyba nie. To chyba coś więcej. Po raz pierwszy... Pokochałam. Boże.. Jak ja nie lubie tego słowa. Nie mogłam uwierzyć w to o czym pomyślałam. Przepuścił mnie w drzwiach do jadalni. Usiadłam do naszego stolika. Jedno miejsce było wolne. Po tym jak Viktor się powiesił, nikt tam nie usiadł. Minęło sporo czasu od tego wydarzenia. Aż wreszcie usiadł na jego miejscu Oskar.
-Oszalałeś?--spytał Nathan.
-Przestań, minął już rok.--odparła Rose, która była nadal zdenerwowana południowymi wydarzeniami.
-Dobra, siedź.--Nathan był bardzo przygnębiony nie sądził, że będzie go tak bardzo bolała myśl, że ktoś próbuje zastąpić jego przyjaciela. Zjedliśmy posiłek w ciszy, pierwszy dzień w towarzystwie Oskara nie był najłatwiejszy. Zaraz po zjedzeniu poszłyśmy do pokoju. Hulnęłam bez zastanowienia na łóżko. Zdaje mi się, że dziewczyny jeszcze oglądały telewizję, lecz ja już nie kontaktowałam i zasnęłam pognębiona we śnie. Usłyszałam tylko ciche 'ma belle' w mojej głupiej wyobraźni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz