Eh.. Śniło mi się...
-Wstawaj!--w przemyśleniach przeszkodziła mi Rose.
-Jeszcze 5 minut. Jesteś jak moja matka! Przecież mamy sobotę!!
-Ej no wstawaj.
Do pokoju wleciała Jules wypowiedziała słowo 'nowy' i tym samym zerwała mnie z łóżka. Szybko założyłam szare dresy, błękitną bluzke i trampki, rzęsy maznęłam tuszem. Byłam gotowa by go poznać. Poleciałam korzytarzem w stronę holu szkoły.
Zakłopotany chłopak siedział na kanapie. Podeszła do niego dyrektorka. Wskazała na coś ręką, a on się podniósł, chwycił do ręki torbę i udał w naszą stronę. 'Przystojniak' powiedziałam sama do siebie.
-Kolejnego masz zamiar rozkochać, a później rzucić i pozwolić, by coś sobie zrobił?--zapytała ze wściekłością Julia.
-Za kogo ty mnie do jasnej cholery masz?! Za dziwkę?! Hm..?
-Czasem za taką Cię uważam.
-Spokojnie!--Rose na całe szczęście nas uciszyła, bo choć Julka jest moją przyjaciółką, to często zdarzają się nam sprzeczki przez moją głupotę w stosunku do chłopaków. Wielokrotnie jestem bliska uderzenia Jules, moja porywcza natura gwałtownie odbija się na bliskich i niestety też na pozostałych mieszkańców planety zwanej poniekąd Ziemią. Pamiętam, eh.. Wspomnienia są okropne.. Przez porywczość w 1 gimnazjum uderzyłam matematyczkę. O co poszło? Wzięła mnie do odpowiedzi, a jak zmierzałam w stronę tablicy, charakterystycznie, jak to na mnie przystało kręciłam dupą. Spotkałam się z nią przy biurku, gdy wyzwała mnie od kurwy, lekko mnie to uraziło.
Wróć.
Bardzo mnie to uraziło. Nie ma to jak usłyszeć taką opinię od nauczycielki. I wtedy zaczęły się jeszcze większe problemy wychowawcze ze mną w roli głównej. Rodzice przenieśli mnie do elitarnej szkoły. Akademia Eriania, dla wielu szczyt marzeń, a dla mnie? Dla mnie z początku... Najgorszy sen. Teraz już, gdy są przyjaciółki itd. to ogólnie czuje się tu lepiej niż w domu. Tam rodziców nigdy nie było. Ojciec jest szefem ochorny, która opiekuję się najważniejszymi osobowościami. Matka ma wysokie stanowisko w rządzie. O reszcie rodziny lepiej nie wspominać. Jedynie mogłam oprzeć się na zaufaniu i pomocy brata.
Wracając do nowego to dyrektorka podprowadziła go do pokoju Diego i Nathana. Mieli jedno wolne miejsce po tym jak miesiąc temu ich współlokator się powiesił. Był bardzo związany z chłopakami, którzy bardzo to przeżywali i nadal się nie otrząsneli po stracie przyjaciela. Nikt nadal nie ustalił czemu to zrobił. Niektórzy uważają, że ktoś mu kazał, a inni, że dziewczyna go zraniła. Ble ble ble. Paplanina ludzi. Powiesił się, bo miał problemy związane z tą psychiczną akademią. Diego ogarnął ból po starcie szybciej niż Nathan. Ten drugi wyparł się swego pełnego imienia, przez jakiś czas zaszył się w pokoju i nie wychodził. Były to trudne chwile dla każdego, lecz dla niego, osoby, która nigdy nie straciła kogoś bliskiego, wyjątkowo trudne chwile.
Chłopak otworzył drzwi, dyrektorka wygłosiła mowę powitalną, taką jak zawsze.
-Kolejnego masz zamiar rozkochać, a później rzucić i pozwolić, by coś sobie zrobił?--zapytała ze wściekłością Julia.
-Za kogo ty mnie do jasnej cholery masz?! Za dziwkę?! Hm..?
-Czasem za taką Cię uważam.
-Spokojnie!--Rose na całe szczęście nas uciszyła, bo choć Julka jest moją przyjaciółką, to często zdarzają się nam sprzeczki przez moją głupotę w stosunku do chłopaków. Wielokrotnie jestem bliska uderzenia Jules, moja porywcza natura gwałtownie odbija się na bliskich i niestety też na pozostałych mieszkańców planety zwanej poniekąd Ziemią. Pamiętam, eh.. Wspomnienia są okropne.. Przez porywczość w 1 gimnazjum uderzyłam matematyczkę. O co poszło? Wzięła mnie do odpowiedzi, a jak zmierzałam w stronę tablicy, charakterystycznie, jak to na mnie przystało kręciłam dupą. Spotkałam się z nią przy biurku, gdy wyzwała mnie od kurwy, lekko mnie to uraziło.
Wróć.
Bardzo mnie to uraziło. Nie ma to jak usłyszeć taką opinię od nauczycielki. I wtedy zaczęły się jeszcze większe problemy wychowawcze ze mną w roli głównej. Rodzice przenieśli mnie do elitarnej szkoły. Akademia Eriania, dla wielu szczyt marzeń, a dla mnie? Dla mnie z początku... Najgorszy sen. Teraz już, gdy są przyjaciółki itd. to ogólnie czuje się tu lepiej niż w domu. Tam rodziców nigdy nie było. Ojciec jest szefem ochorny, która opiekuję się najważniejszymi osobowościami. Matka ma wysokie stanowisko w rządzie. O reszcie rodziny lepiej nie wspominać. Jedynie mogłam oprzeć się na zaufaniu i pomocy brata.
Wracając do nowego to dyrektorka podprowadziła go do pokoju Diego i Nathana. Mieli jedno wolne miejsce po tym jak miesiąc temu ich współlokator się powiesił. Był bardzo związany z chłopakami, którzy bardzo to przeżywali i nadal się nie otrząsneli po stracie przyjaciela. Nikt nadal nie ustalił czemu to zrobił. Niektórzy uważają, że ktoś mu kazał, a inni, że dziewczyna go zraniła. Ble ble ble. Paplanina ludzi. Powiesił się, bo miał problemy związane z tą psychiczną akademią. Diego ogarnął ból po starcie szybciej niż Nathan. Ten drugi wyparł się swego pełnego imienia, przez jakiś czas zaszył się w pokoju i nie wychodził. Były to trudne chwile dla każdego, lecz dla niego, osoby, która nigdy nie straciła kogoś bliskiego, wyjątkowo trudne chwile.
Chłopak otworzył drzwi, dyrektorka wygłosiła mowę powitalną, taką jak zawsze.
-To jest Oskar, będzie z wami mieszkał, wrócę później, aby go oprowadzić. Jeśli mnie wyprzedzicie, to powiadomcie mnie o tym.
Pożegnała się i opuściła pomieszczenie.
Chłopaki się mrawo przywitali. Postanowiłam wejść do ich pokoju.
-Cześć..--powiedziałam troszkę zakłopotana.
-O! Siema siostrzyczko! Co ty tu robisz? Dziewczyny nie mogą wchodzić na 2 piętro.--Diego podleciał i mnie uścisnął.
-Eee... Ile się nie widzieliśmy, że tak się stęskniłeś? Całą noc? A do tego ja mogę.
-Oj tam. Czy ty wszystko możesz?--zostawiłam brata bez odpowiedzi, a on podszedł do nowego.
-To jest Oskar.--przedstawił nastolatka.
-Będzie z nami mieszkał.--dodał Nathan. Chłopaki posłali sobie, a także mi spojrzenia nawołujące do kultury.
-Ja jestem Gabriella.--nowy chwycił moją dłoń i delikatnie pocałował w dłoń.
-Miło mi, mademoiselle Gabriello.
-Och! Francuz?
-W całej okazałości.--biła od niego woń kawy i perfumów o zapachu drzewa sandałowego. Tak kochałam ten męski zapach!
-Oskarze, czy może chciałbyś przejść się ze mną po szkole?
-Ma belle! Oczywiście! Sprawisz mi tym wielką przyjemność.--przez chwile szliśmy w milczeniu, zastanawiałam się czy to tylko przykrywka. A może Oskar naprawdę taki jest.
-Widzisz, szkoła jest bardzo duża pewnie Annabeth chciała Cię oprowadzić osobiście, ale ją wyprzedziłam.
-Kim ona jest?
-To nasza dyrektorka.--puściłam mu oczko.-Oskar, przepraszam bardzo za to pytanie, ale czy ty nie jesteś zbyt uprzejmy?
-Chciałem zrobić dobre wrażenie przed twoim bratem, ale to nie tak jak myślisz. Na codzień, także jestem uprzejmy, lecz w mniejszym stopniu. Właściwie to.. Jestem bardzo arogancki i impulsywny, ale rodzice kazali przez chociaż jeden dzień sprawiać wrażenie poukładanego francuza.--szeroko się uśmiechnął, widząc na mojej twarzy ulgę, z tego, że taki będzie mi bardziej odpowiadał. Rozmawialiśmy ze sobą około godziny zwiedzając szkołe, aż nagle usłyszałam podniesiony głos Julii i Nathana. Przystanęłam. Zahaczyłam o Oskara, wydając rozkaz do zatrzymania. W pomieszczeniu przed nami był Nathan z Julią. Strasznie się kłócili. Postanowiłam podsłuchać, a gdy wystąpi kolejna furia przyjaciółki zareagować.
-Nathaniel..! Przestań wreszcie!--chłopak jej przerwał w wypowiedzi, zatykając ręką usta.
- Nie mów na mnie Nathaniel..--wypowiedział swoje imię z takim obrzydzeniem, że miałam wrażenia jak zwraca śniadanie.-Nathaniela już nie ma! Umarł! Odszedł! Zrozum to wreszcie! Ile razy mam Ci to powtarzać.--zluzował uścisk i dał jej wtrącić parę słów.
-On nadal tu jest, ale boi się przyznać do straty przyjaciela! Stoi obok mnie i na resztkach sił stara się na mnie patrzeć wzrokiem tego dawnego chłopaka, którego z początku pokochałam. Musisz się pogodzić ze stratą. Pomyśl, czy Diego tak się zachowuje? Nie! On panuje nad emocjami. Ty nie!
-Kto jak kto, ale to ty nad nimi nie umiesz zapanować.
-Ale ja o tym wiem i się do tego przyznaje, a ty wręcz przeciwnie! Boisz się to powiedzieć.--ich głosy pognębiły i mnie i Oskara. Nie mogłam dalej stać bezczynnie. Wtargnęłam do pokoju, wyszarpując z niego Julię, powiedziałam Nathanowi, że później porozmawiamy, zostawiłam go z Oskarem. Przyjaciółke za to zabrałam na ogród, wyciągnęłam piłkę od nogi i pozwoliłam by Jula upuściła z siebie emocje.
-Miło mi, mademoiselle Gabriello.
-Och! Francuz?
-W całej okazałości.--biła od niego woń kawy i perfumów o zapachu drzewa sandałowego. Tak kochałam ten męski zapach!
-Oskarze, czy może chciałbyś przejść się ze mną po szkole?
-Ma belle! Oczywiście! Sprawisz mi tym wielką przyjemność.--przez chwile szliśmy w milczeniu, zastanawiałam się czy to tylko przykrywka. A może Oskar naprawdę taki jest.
-Widzisz, szkoła jest bardzo duża pewnie Annabeth chciała Cię oprowadzić osobiście, ale ją wyprzedziłam.
-Kim ona jest?
-To nasza dyrektorka.--puściłam mu oczko.-Oskar, przepraszam bardzo za to pytanie, ale czy ty nie jesteś zbyt uprzejmy?
-Chciałem zrobić dobre wrażenie przed twoim bratem, ale to nie tak jak myślisz. Na codzień, także jestem uprzejmy, lecz w mniejszym stopniu. Właściwie to.. Jestem bardzo arogancki i impulsywny, ale rodzice kazali przez chociaż jeden dzień sprawiać wrażenie poukładanego francuza.--szeroko się uśmiechnął, widząc na mojej twarzy ulgę, z tego, że taki będzie mi bardziej odpowiadał. Rozmawialiśmy ze sobą około godziny zwiedzając szkołe, aż nagle usłyszałam podniesiony głos Julii i Nathana. Przystanęłam. Zahaczyłam o Oskara, wydając rozkaz do zatrzymania. W pomieszczeniu przed nami był Nathan z Julią. Strasznie się kłócili. Postanowiłam podsłuchać, a gdy wystąpi kolejna furia przyjaciółki zareagować.
-Nathaniel..! Przestań wreszcie!--chłopak jej przerwał w wypowiedzi, zatykając ręką usta.
- Nie mów na mnie Nathaniel..--wypowiedział swoje imię z takim obrzydzeniem, że miałam wrażenia jak zwraca śniadanie.-Nathaniela już nie ma! Umarł! Odszedł! Zrozum to wreszcie! Ile razy mam Ci to powtarzać.--zluzował uścisk i dał jej wtrącić parę słów.
-On nadal tu jest, ale boi się przyznać do straty przyjaciela! Stoi obok mnie i na resztkach sił stara się na mnie patrzeć wzrokiem tego dawnego chłopaka, którego z początku pokochałam. Musisz się pogodzić ze stratą. Pomyśl, czy Diego tak się zachowuje? Nie! On panuje nad emocjami. Ty nie!
-Kto jak kto, ale to ty nad nimi nie umiesz zapanować.
-Ale ja o tym wiem i się do tego przyznaje, a ty wręcz przeciwnie! Boisz się to powiedzieć.--ich głosy pognębiły i mnie i Oskara. Nie mogłam dalej stać bezczynnie. Wtargnęłam do pokoju, wyszarpując z niego Julię, powiedziałam Nathanowi, że później porozmawiamy, zostawiłam go z Oskarem. Przyjaciółke za to zabrałam na ogród, wyciągnęłam piłkę od nogi i pozwoliłam by Jula upuściła z siebie emocje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz